Kto z Nas nie pragnął w dzieciństwie pójść do parku rozrywki pełnego atrakcji? Marzenia podsycały zachodnie filmy, na których mogliśmy podziwiać niesamowite atrakcje i kolejki górskie z prawdziwego zdarzenia, podczas gdy na krajowym podwórku jedyną namiastką prawdziwych rollercoasterów były ich nieco kiczowate substytuty lub – w najlepszym wypadku – sprowadzane z zagranicy wyeksploatowane kolejki które nie dość, że czasy świetności miały dawno za sobą, to jeszcze nie oferowały zbyt wielu atrakcji.
Aż do czasu otwarcia Energylandii!
Tlące się w sercach Polaków marzenia dostrzegli inwestorzy, którzy zdecydowali się na budowę w Polsce parku rozrywki z prawdziwego zdarzenia. Jakby tego było mało okazało się, że są ludźmi mającymi prócz konkretnej wizji również spore ambicje – postanowili stworzyć nie tylko największy park w Polsce oraz rzucić rękawicę europejskiej konkurencji, ale doprowadzić do powstania inwestycji mogącej bez kompleksów konkurować z najlepszymi parkami z całego świata.
Czy śmiałe założenia były słuszne? Biorąc pod uwagę tempo w jakim rozbudowuje się park, plany na bliższą i dalszą przyszłość oraz ogromne zainteresowanie gości z kraju i ze świata – zdecydowanie tak! Energylandia, bo o niej mowa, powoli staje się marką samą w sobie. Położona w Zatorze na południu Polski (Małopolska) niczym magnes przyciąga żądnych wrażeń z najdalszych zakątków naszego regionu Europy.
W kontekście powyższego jej fenomen nie powinien jednak nikogo zaskakiwać. Bogactwo atrakcji, starannie przemyślana strategia rozwoju oraz to, co „tygrysy lubią najbardziej”, czyli wspomnianej już kolejki górskie, wyrastające na terenie Energylandii jak grzyby po deszczu musiały skutkować osiągnięciem spektakularnego sukcesu.
Pozostaje trzymać kciuki za jej dalszy rozwój oraz zaplanować wakacyjny wyjazd na południe Polski – w końcu wielu z nas ma okazję spełnić dziecięce marzenia bez konieczności wyjazdu za granicę…